Najnowsze badania dowodzą, że pracownice kambodżańskich fabryk odzieżowych są poważnie niedożywione. 25% pracownic kambodżańskich fabryk odzieżowych ma BMI (body mass index czyli wskaźnik masy ciała) poniżej 17.5, co na Zachodzie uznaje się za wskaźnik anoreksji.
W Londynie aktualnie trwa Fashion Week, podczas którego wychudzone modelki prezentują wiosenno-letnią kolekcję na 2014 r. Badania przeprowadzone przez brytyjską organizację udowadniają, że pracownice znajdujące się na drugim końcu łańcucha dostaw – w azjatyckich szwalniach – też są wychudzone, ale bynajmniej nie po to, by sprostać wyśrubowanym kryteriom modowego światka. Raport opublikowany przez organizację Labour Behind the Label, opatrzony znaczącym tytułem Shop til They Drop (dosłownie „Kupuj, aż padną”) wskazuje, że pracownice fabryk w Kambodży (kobiety stanowią od 80-90% osób zatrudnionych w zakładach) konsumują średnio 1598 kalorii dziennie, czyli mniej więcej połowę zalecanej ilości. Dane BMI wskazują, że 33% pracownic przemysłu odzieżowego w Kambodży cierpi na zagrażającą zdrowiu niedowagę, a 25% z nich znajduje się w stanie, który uznaje się za symptomatyczny dla anoreksji.
Z badań wynika, że pracownice fabryk zarabiają średnio 60 euro miesięcznie. Pożywienie dostarczające 3 tys. kalorii dziennie – a tyle zaleca się kobietom pracującym w przemyśle przez 10h/dzień – kosztuje 56 euro, co oznacza, że na wszystkie pozostałe koszty zostaje im 4 euro. Autorzy raportu wyliczyli, że miesięczna płaca, która mogłaby pozwolić na utrzymanie rodziny i zapewnienie tym kobietom odpowiednich ilości kalorii dziennie, powinna wynosić ok. 335 euro.
Powyższe wnioski zgadzają się z dochodzącymi z Kambodży doniesieniami o masowych omdleniach w fabrykach odzieży, które miały miejsce w ciągu ostatnich kilku lat. Rekord stanowi sytuacja, w której odnotowano 300 jednoczesnych omdleń przy stanowiskach pracy. Badacze przekonują, że problem niedożywienia dotyka całość załogi pracowniczej, co sprawia, że ludzie ci są słabi i podatni na załamania.
Pracownica jednej z fabryk w Phnom Penh, opowiada: Cały czas jesteśmy na skraju omdlenia. Czujemy się słabe i zmęczone. Nawet drobne rzeczy sprawiają, że mdlejemy.
Organizacja Labour Behind the Label – brytyjski oddział Clean Clothes Campaign – w ramach kampanii na rzecz godnej płacy, wzywa marki odzieżowe to poważnego potraktowania problemu niedożywienia pracownic. Jedną z propozycji jest wprowadzenie bezpłatnych, codziennych obiadów na stołówkach.
Wyścig na płacowe dno w przemyśle odzieżowym sprawił, że ludzie, którzy szyją nasze ubrania, otrzymują głodowe pensje, niewystarczające na zapewnienie właściwego pożywienia im samym i ich dzieciom. To się musi skończyć, mówi Anna McMullen, autorka raportu. Rozwiązaniem tej sytuacji jest oczywiście wprowadzenie godnej płacy, ale zanim to nastąpi, marki i właściciele fabryk muszą zagwarantować pracownicom inne świadczenia, takie jak darmowe obiady.
Z kolei Tola Mouen ze Społecznego Centrum Edukacji Prawnej w Phnom Penh, które przyczyniło się do powstania raportu, przekonuje: Pracownice żyją w warunkach współczesnego niewolnictwa – są przykute do kapryśnych pracodawców i międzynarodowych gigantów odzieżowych, w zamian za pensje sytuujące je na granicy ubóstwa. Zyski marek i producentów nie przestają rosnąć, a tymczasem pracownicom szwalni coraz trudniej jest wiązać koniec z końcem. Nie starcza im na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Konieczne jest natychmiastowe i skuteczne rozwiązanie, a nie kolejne puste obietnice.
Działacze i działaczki z Labour Behind the Label przeprowadzą dziś happening podczas modowego święta London Fashion Week: będą rozdawać orzeszki, które mają przypominać o niskich wynagrodzeniach wypłacanych pracownicom fabryk (po angielsku to pay peanuts – płacić w orzeszkach – oznacza płacić mało).
Przypomnijmy – niskie płace sprawiły, że Kambodża przyciąga dziś coraz większą liczbę zachodnich koncernów odzieżowych, dla których Chiny zrobiły się już zbyt drogie. Produkcję lokują tam m.in. H&M, Zara, Gap, Adidas, Puma czy Levis.